A raczej - jego brak w moim przypadku.
Jak wiadomo, użytkownicy internetu dzielą się, z bardzo grubsza, na trzy kategorie. Tych, którzy używają mozilli - firefox i zbliżonych jak seamonkey. Tych, którzy wolą operę. I całej reszty, która na pytanie "jaką masz przeglądarkę?" odpowiada "weź mnie nie obrażaj".
W tym miejscu przepraszam linuksowców i mekintoszowców, że ich nie wliczam do żadnej z kategorii, ale nie znam tych systemów, więc upycham ich w błąd statystyczny.
Niżej podpisana, jak powszechnie widać w panelu bloga po lewej (lewej? tak, lewej) stronie lubi mozillowego liska. Ma pod paskiem stanu wygodny pasek szybkiego dostępu. Ma zainstalowaną ładną, zieloną skórkę z kotami. Ma wgrane słowniki i przenigdy nie robi błędów ortograficznych. Ma, choć używanego nader z rzadka, fire ftp w razie by coś zassać z ftpa właśnie.
Zwolenniczki opery jak Keltoi czy Kotbert czy Breble odezwą się zaraz, że w operze mamy to samo. Ba, jeśli chodzi o spersonalizowanie wyglądu przeglądarki, mamy dużo więcej. No - sami zobaczcie, jakie cudowne centrum dowodzenia niczym się z niej robi, gdy wgramy temat startrekowy:
Zupełnie, moim zdaniem, przepiękny. A jednak...
Odpaliłam dziś operę, bo zamarudziła, że jakiś update czeka i dyszy na pobranie, więc pobrałam, zaktualizowałam. No śliczna jest. Ale gdzie ten cudowny addblock? Firefoxa, fakt, że na zasadzie nie-wiem-co-robię-więc-tu-sobie-kliknę skonfigurowałam tak, że nie wyświetlają mi się praktycznie żadne reklamy. Żadne. A przy kilkuminutowym użyciu opery rzuciły się na mnie ze cztery pop-upy. Oczywiście kliknęłam opcję "zablokuj zawartość" i zadziałało, ale w ff nie muszę w ogóle tego klika wykonywać.
O tym, że niesubordynowany ruch myszką powoduje, że opera sobie to interpretuje jako jakieś polecenie, a wynik tej interpretacji powoduje rzuceniu w jej kierunku wiąchy kwiatów polskich nie warto już wspominać.
Raport o stanie służby mojego zdrowia: wyżarłam wczoraj do końca augmentin. Teoretycznie powinnam radośnie ogłosić się zdrową, lecz katar. I stan zmierzający do podgorączkowego. Wróciłam póki co do aspiryny C zmieszanej z sokiem lipowo-malinowym: terapia wirusowego zapalenia górnych dróg oddechowych na zasadzie "wypocić skurwysyna" i mam nadzieję do jutra się wylizać - no taka piękna pogoda, a ja w chałupie.
Poza tym rozpieprzył mi się jeden z dwóch moich ulubionych kapci i klejenie nic nie daje, więc na razie obwiązałam go gumką recepturką. Mam również nie bez histerii ducha walczącego z materią pod postacią dorocznego wylęgu latających mrów, które gdzieś w szparach od podłogi, niezależnie od stanu czystości, się lęgną i aktywizują wieczorami w kierunku okołomonitorowym. Narzędzia walki: wyżej wspomniane święte kapcie oraz raid, co zabija na śmierć.
16 komentarzy:
Ja mam katar.
Tylko z tego powodu nie odpowiem na rzucane na Operę kalumnie.
Sprzedałam ci wirusa? :> Ja też mam katar. I nie rzucam tymi no kalumniami, przecież przyznałam, że jest śliczna.
A ja kataru nie mam...:>
A potem się dziwisz, że na n-k się obrażają :-D
To przez Operę, mówię Ci, musiałaś coś tam chlapnąć.
Swoją drogą - jak Ty uruchomiłaś te dziwne gesty myszą, bo ja domyślnie mam to powyłączane?
A blokowanie zawartości jest dla mnie bardziej intuicyjne niż FF (foch).
Nawet sprawdzanie pisowni mam :-P
A u mienia toże lisek:>
Właśnie, z tymi gestami myszą też mnie zaciekawiło - jak się instaluje to gesty nie są aktywne i trzeba wykonać najpierw jakiś epileptyczny ruch, żeby się Opera zapytała uprzejmie, czy życzysz sobie nadać swoim drgawkom dodatkowe znaczenie.
no to ja nie wiem, może coś tam włączyłam...
Breble, za tekst: "A potem się dziwisz, że na n-k się obrażają :-D" dostajesz statuetkę siwokoperkowego szprotesta :D
ahaha, miałam włączoną obsługę gestów myszy. Mówicie, że to domyślnie jest wyłączone? Noż cholera, pijana przecież nie byłam...
Ja nie wiem, co zażyłaś, ale anyway pozdrowienia dla kapcia.
Dziękuję w imieniu kapcia. Gumka mi gdzieś spadła, chyba się przeproszę z przyciasnymi ballerinkami.
Aha, 37,5, jeśli chodzi o stan na termometrze. Kurdesz no.
Narzedzia - Preferencje - Zaawansowane - Mysz i klawiatura.
Z moich obliczeń wynika, ż o gesty myszą pytała mnie Opera ostatnio jakieś dwa lata temu, więc wychodzi mi, że musiałaś jakieś dziwne wygibasy robić myszką, że jej się to uaktywniło, ale i tak by Cię spytała czy włączyć.
No właśnie tam sprawdzałam i miałam włączone. Pewnie spytała, a ja głupio kliknęłam. Niemniej, jakkolwiek wyłączyłam obsługę gestów, to addblock uruchamiany klikiem za każdym razem nie bardzo mi podchodzi.
Kapryśnica.
jestem chora i mam prawo kaprysić :P
37i5? Ło matko, wyprzedziłam Cię! Mam ponad 40!
Ale mówimy o stopniach czy rozmiarze buta?
Prześlij komentarz