28.5.10

Dziś Masa Krytyczna

Dla mnie, oprócz tego, że jest ona pokojową manifestacją obecności rowerzystów w mieście, jest również świętem Cycle Chic'u.
Cycle Chic, czyli jakbyśmy powiedzieli po polsku Rowerowa Elegancja, to zjawisko znane, odkąd ludzkość zaczęła jeździć na rowerach, niemniej dopiero w 2006 roku duński fotograf Mikael Colville-Andersen użył tego sformułowania na galerię z szykownymi dziewczętami na rowerach umieszczoną w serwisie flicr. Ideą zjawiska jest utrwalenie roweru jako stałego środka transportu miejskiego. Jazda na rowerze nie wyklucza stroju biurowego, elegancji, kobiecości tudzież męskiego sznytu. W toku rozwoju tego sposobu poruszania się rower stał się elementem dyscypliny sportowej i utrwalił się jako środek transportu dla osób o wysokiej kondycji, sporych dochodach i zacięciu wyścigowym. Tymczasem w ideę Cycle Chic wpisuje się jazda spokojna, z czasem na podziwianie miasta i z uwzględnieniem, że do pracy nie bardzo wypada wbiec w lajkrowych majtach z pieluchą i zaciekami na plecach.
Oczywiście za tą ideą idzie lobbying na rzecz rozwoju infrastruktury ścieżek rowerowych w mieście i generalnie zauważenia rowerzysty jako pełnoprawnego uczestnika ruchu. Wzorem są zachodnie miasta, jak Berlin, Kopenhaga czy mój ulubiony Amsterdam.
Prócz warstwy ideologicznej zjawisko ma nader istotną warstwę estetyczną - elegancki, miejski rower pobudza fantazję odzieżową. Kto powiedział, że w spódnicy lub na obcasach na rowerze wygląda się śmiesznie, niech zajrzy na bloga Wićki lodzcyclechic.blogspot.com. Osobiście uwielbiam i staram się wzorować na pomysłach niektórych dziewcząt.

PS Informacje na temat powstania zjawiska i jego historii zaczerpnęłam również z w/w bloga.