15.5.08

Przyspieszenie lekarskie

...przedłużone na po Bożym Ciele. Pani doktór zapodała kolejny antybiotyk. Póki co grzecznie zażywam, zobaczymy, z jakim skutkiem. Katar jest, kaszel jest, tylko gorączka jakby podała tyły.

Poza tym marazm i stagnacja. Oczywiście miło mi się siedzi w domu, całe dnie spędza przed kompem, już to na pogłębianiu stanikomanii (licytuję jeden panache tango II na allegro), już to na czytaniu (ostatnio seria "Kot, który..."), już to na oglądaniu filmów (wczoraj "Amelia" - bez fajerwerków, na dziś zaplanowałam "Pręgi"). Ale już bym gdzieś wylazła do ludzi. Czuję, że się zamykam, wrednieję i w ogóle dziwaczeję.

Z tych nudów wypożyczyłam od Huanna Ryjka i porobiłam trochę makro-zdjęć. Takie sobie. O takie.



Niby ładne, ale mam wrażenie, że czegoś tu brakuje.

4 komentarze:

kotbert pisze...

Standardowo - kropelek i pajączka.

Szprota pisze...

aaaa. pajączek nawet miał być, ale się schował w srebrnym świerku. ale nad kropelkami jeszcze popracuję.

lavinka pisze...

Kwiaty łatwiej się robi w cieniu :)
Rany, co wejdę na blog to Ty chorujesz... straszne!

Szprota pisze...

w cieniu jakieś niewyraźne były.
Lav, ale nie wiąż wchodzenia na mojego bloga z moim chorowaniem, ja mam nadzieję, że tu nie ma żadnego związku.