18.5.08

Deszczowa niedziela

Niewiele się dzieje. Siedzę w domu, głównie przed kompem, palę więcej niż ustawa przewiduje, dyskutuję na forach, czytam e-booki (znów Agatha Christie - się okazało, że jednak wielu jeszcze nie znam, w tym nader znakomitych "10 małych Murzynków" - połknęłam jednym tchem i polecam, wiszą w moim chomiku), młócę w teenagenta i generalnie nie robię nic pożytecznego.
W czwartek była Miau z Borysem i torbą prania tudzież słodkościami i arbuzem. Ja tam Miau pralki nie żałuję, ale sytuacja, w której nie może korzystać z domowej pralki, bo ona teściowej (może Miau ją zeżre albo spsuje?) jest dla mnie kompletnie chora. Sytuacja zapierdalania z jednego końca Łodzi na drugi z praniem również.
Koleżanka od wyeskalowania konflikta się nie odzywa i nie składa wyjaśnień. Za to kilka innych odezwało się, że skoro jej nie będzie, to chętnie przyjdą. Miły głos wsparcia, ale - kurwa, jak w maglu!

Brak komentarzy: