19.5.08

Wpis stanikomaniakalno-depresyjno-obsesyjny

No bo się szalenie cieszę, że mam to tango II. Jest śliczne. Ma listeczki. Miluchne jak dla mnie w dotyku. Mięciutkie jak kaczuszka, kordełka i podufka. Mój Pierwszy Stanik W Nowym Rozmiarze. Warp cztery, piąta międzygwiezdna, Mr Data, take us from here, panache tango two.
A minusy. Buły podpachwowe. Miseczki wypełniłam ze szczętem i się teraz martwię, że zaraz będą za małe. Obwód albo źle se wymierzyłam, albo schudłam w międzyczasie, bo bez trudu mogę się zapiąć na środkowe haftki, więc zaraz wyrosnę!! I co ja wtedy pocznę, jezusie nazareński i prawdopodobnie jeszcze laboga.
I stanik jest ochlapus, gdyż pije. Niedużo. Pod pachami. Przy poluzowaniu obwodu mniej.

Ponadto, drogie moje czarownice, sabat jutro. W planach przerabianie Breble na wąpierzę, smakowanie kluseczek Miau i czczenie tanga.

8 komentarzy:

kotbert pisze...

No ale jak to? Za luźny i pije?

Unknown pisze...

No własnie? Ja mam zawsze tak, że na początku pije, a potem się rozpuszcza, w miarę noszenia.
Więc dobrze, jak na początku jest troszkę ciasnawy.
A z tego co przeglądałam na tych biuściatych stronach, to tam też tak radzą.

Szprota pisze...

Nie, jak go zapinam na środkową, to nie jest za luźny. Się okazało, że podciągnęłam nieco zbyt wysoko ramiączka i tyle. Takie picie pod pachami to albo za mała miseczka (a w nim są takie na styk), albo właśnie ramiączka, obwód nie ma z tym nic wspólnego.

kotbert pisze...

Ach, taka ze mnie ignorantka...

Szprota pisze...

a ja to niby co, ekspertka? poluzowałam ramiączka, przestały pić, więc to musi być to.

Anonimowy pisze...

To jeszcze mógł być typ fiszbin. Ale to się też układa, to raz, a dwa - ciałeczko ukochane się musi przyzwyczaić do fiszbin, ot co. ;) Ja na samym początku cierpiałam i klęłam fiszbiny na odcinku między piersiami, ale przeszło. Wyprałam ze dwa razy, ponosiłam i znikło. Na Lobby pojawił się artykuł o fiszbinach z tego, co pamiętam ;)

Szprota pisze...

A ja właśnie jestem zachwycona, że fiszbiny przepięknie leżą na mostku. Cóż za cudowne uczucie.

Anonimowy pisze...

Tzn mnie też leżały od początku, ale na tym polegał problem - nigdy tam nic nie leżało (może poza głową kochanka, ach ach, ale to się nie liczy), więc skóra protestowała. Ale jej przeszło... ;)