Mimo że emocji przy zamawianiu jest dość.
Przesyłka z figleaves wysłana fedexem doszła w 1 (słownie: jeden!) dzień roboczy. Z czego wniosek, że jakkolwiek miło, że wysłali jeszcze raz, to w przyszłości będę zwracać baczniejszą uwagę na opłaty za przesyłki rejestrowane, względem których będzie odpowiadać rojal mejl albo fedeks właśnie, a nie nasza, z przeproszeniem, poczta polska. Na "listkach" za taką przesyłkę dopłaca się kwotę niekiedy przewyższającą cenę towaru (śliczny biustonosz: 18funtów, przesyłka fedeksem: 20 funtów, radość z otrzymania go w jeden dzień: bezcenna, nie mam karty mastercarda), na wypatrzonych przez Breble naturalfigures jest to kwota rzędu 7 funtów, rzec by można, w cenie majtek.
Sabat wczorajszy był po trosze pod znakiem hiperaktywnego Borysa, wpierw rysującego z zapałem Wielkie Turkusowe Dziury i Zielone Gluty Niemieckich Bramkarzy, więc wzięłyśmy dziecko do parku. Część drogi przebyłam wraz z Borysem podskakując radośnie i rycząc: -Wołamy ciągle Borys! Wołamy ciągle Szprota!
Generalnie jednak rozpierająca go energia nie budziła naszego entuzjazmu.
Ostatecznie Borys popadł w manię sadzenia alei kasztanowców.
Sabat uświetniła również Kotbert, spóźniając się spektakularnie tudzież mając rozładowaną prywatną komórkie. Flota zjednoczonych sił pod postacią troskliwego Hejta, komórki Kotbert służbowej, która była uprzejmiejsza i się nie rozładowała i energicznie wydzwaniającej na nią Szproty spowodowała, że Kotbert dopadła nas w parku przy muszli koncertowej, zapaliła, zakąsiła chipsem i walnęła focha, bo Miau nic jej nie przywiozła. Miała prawo czuć się ciut poszkodowana, gdyż mnie Miau uszczęśliwiła bardzo przedziwną koszulką rowerową z logiem jakiegoś banku i w kolorach, od których zęby bolą (niech rowerzysta widzi, że jest niewidoczny! (c) Ixtlilto), Breble zaś obłowila się w suknię zgniłozieloną w stylu ateńskiej tuniki. Zdaje się, że Kotbert została przebłagana tamponem...
Podczas naszej wizyty w parku Joachima Georgina odpracowała całe pranie, odwirowawszy je porządnie, więc Miau musiała zapierdalać przez pół miasta z nieco mniejszym ciężarem niż zazwyczaj. Małż podobno pierze sobie gacie sam. W ręku. Odkłada na kupkę i uskutecznia półtoragodzinne seanse. Generalnie nie widzi problemu względem używania pralki...
Jutro muszę:
1. Podskoczyć jeszcze raz do pracy, bo do 30.06 powinnam uiścić opłatę kaucyjną za karnet na basen, a będąc wczoraj celem uczestnictwa w szkoleniu i gnębienia anielic tendencyjnymi pytaniami ze szczętem przepomniałam.
2. Zajrzeć do manu i powiedzieć jej ciao... tfu, zajrzeć tamże i rozważyć opcję nabycia kostiumu kąpielowego, najlepiej jednoczęściowego bez żadnych cholernych gąbek na cyckach.
3. Gdziekolwiek kupić żwir i mokre żarcie dla zwierząt
4. Wymyć rozmrażającą się dziś lodówkę.
Zdaje się, że przyda mi się urlop po tym urlopie.
11 komentarzy:
Tampon w końcu do mnie nie trafił, gdyż był za mały powierzchniowo. A spóźnienie, jak wytłumaczyłam, było spowodowane jazdą autobusem, którego kierowca MIAŁ PLAN. Czyli próbował się dopasować do rozkładu jazdy uparcie pokonując całą trasę z prędkością 20 km/h.
A gdzie ja emo? poproszę wrzucić mnie emo.
Napisz, że skoczysz z mostu, jak Cię nie umieści, to umieści.
A nie trzeba było dać mi znać o tej akcji karnetowej? Bym jakoś pomogła :)
Już się umieściłam u siebie.
mag.gie! kiedyż, ach kiedyż, mogę odebrać pranie? (mam nadzieję nie trafić znów na sąsiada luzaka, huehue)
Miau, kiedy chcesz, byle po 17 :)
aardzie, dziś po 17:00 nastanę.
Ciesz się!
Mag: dzięki za pomoc z karnetem.
Miau: ostatnio "nie kazałaś" się umieszczać, chcąc uchodzić za tajemnicze pół twarzy w lufciku, to tym razem, dla odmiany, wzięłam i uszanowałam to.
szproto- stokroteczko Ty moja! Ale przyznaj, ze i tak jestem tajemnicza na emo zdjęciu:D
Bardzo tajemnicza :D
Prześlij komentarz