23.2.09

Było na RU: wspomnienie o zespole Rezerwat

Wokalista zespołu, Adamiak, wparował kiedyś do pokoiku Stowarzyszenia Promocji Studenckiej, które to stowarzyszenie organizowało obóz studencki w Międzyzdrojach. Przesiadywałam tam, przyjmując zapisy chętnych na ów obóz studenciaków, a w pokoju do towarzystwa miałam Tomka Bryczka*, opętanego wówczas manią skolekcjonowania ramy chromomolibdenowej osiemnastki i czasami Jasia Nastarowicza, który zrzucał z biurka papiery przy niejakiej Pameli, naszej cudnej sekretarki, by się po nie schylała, zwłaszcza gdy była w mini - a była prawie zawsze (cudna sekretarka zmieniła kiedyś w urzędowym piśmie adiunkta w adiutanta, zaś "zawody w strzelaniu z broni pnuematycznej" w "zawody w strzelaniu z broni automatycznej". Dodam, że było to przed czasami dyrektora G., który się w kilka lat później z nieposkromioną ciekawością dopytywał, jak długo będzie wisiał wernisaż).
Adamiak tam wparował, bo po pierwsze znał się z Bryczkiem i Jaśkiem, a po drugie, obok mieściło się studio nagraniowe Kiksu, w którym się produkował. Wtargnął - wielkie, zwaliste bydlę - i od progu wyrzucił z siebie słowo uważane powszechnie za pięcioliterowe. 
Bryczek z Januszem przejęli się problemem przyjaciela i poprosili o rozwinięcie wypowiedzi. 
-Kurwa! -Adamiak na to. -Nie zgadniecie, co mi się przytrafiło...! 
-Nie zgadniemy - potwierdzili zgodnie Nastarowicz z Tomkiem i zawiśli wzrokiem na jego mięsistych ust szparkach. 
Adamiak tymczasem dokonał pobieżnego przeglądu pomieszczenia i zauważył moją obecność (można jej było nie zauważyć. Siedziałam na fotelu tuż przy drzwiach tyłem do wchodzących i maltretowałam nieboszczyka Lema) 
-Nie mogę! -jęknął zatem rozpaczliwie. -Tu kobiety...! 
-Mam wyjść? -spytałam chłodno, nie odrywając wzroku od książki. 
Adamiak machnął ręką, wywołał huragan, spowodował tsunami, wprowadził dwie satelity na kolizyjne trajektorie i uśmiercił kilkaset chińskich dziewczynek. 
-Stójki porannej nie miałem! -wygłosił złowieszczo. 

-- 
*Tomek Bryczek, w celu pozyskania ramy, w godzinach pracy, wykonywał telefony**. Ramy chromomolibdenowej osiemnastki nauczyłam się na pamięć. W dwa miesiące później wkroczył do SPSu, dumnie obwieszony ramą, którą wreszcie udało mu się upolować. 
W dzień później wkroczył, żałośnie tocząc pianę z pyska. 
Nabył siedemnastkę. 
-- 
** Dwa telefony wykonane przez Bryczka zapadły mu szczególnie w pamięć. 

telefon: -dryń! 
Bryczek: -halo? 
telefon: -... 
Bryczek: -Spierdalaj, tu jest ośrodek kultury! 

Bryczek: -Szwagier? Szwagier, kurwa? Szwagier?! Szwagier mówi! No jak to jaki?! Tomasz z tej strony...! Co? A to nie jest numer sześć pięć sześć...? Mój Boże, zechce mi pani wybaczyć... 

Brak komentarzy: