26.7.08

Sama na wielkiej pustej scenie czyli sobotnia zmiana


To znaczy na grafiku jestem dziś z niejakim Pablem, ale cos mi mowi, że nie dotrze.
Dodam jeszcze, że wczoraj bylam 22h na nogach z ok.1.5h przerwy na drzemkę poobiednią - wstalam o 5.00, położyłam się o 3.00. Nie bylo jakoś przesadnie szampańsko, ale się posiedziało, pogadało i czas z ludźmi z pracy minął nie wiadomo jak.


update popracowy
Pablo dotarł, wyjął spod serca bumboxa i zaczął mnie gwałcić przez uszy. Przy Santanie osiągnęliśmy consensus.
Pan Busik dowiózł mnie jak zwykle do Limanowskiego/ Zachodnia, stamtąd zaś uderzyłam z buta. Pogoda taka, że dałoby się spać w hamaku, poza tym miałam eskortę dwóch Ewelin, które mieszkają w pobliżu.
Zbliżałam się do przejścia dla pieszych, gdy na pasy wjeżdżał samochód. Uznałam, że ma pierwszeństwo i grzecznie zaczekałam, aż przejedzie. Tymczasem samochód zwolnił, zza szyby wychynęło jakieś dziwnie czerwone oblicze kierowcy, na oko w wieku obronno-magisterskim. Oblicze zagaiło:
-Może gdzieś podwieźć?
Pomyślałam sobie, że pytać o wpół do dwunastej w nocy na przejściu dla pieszych, czy podwieźć, to dość kiepska metoda. Już widzę te rzesze młodych kobiet, które na taką propozycję odpowiadają "tak, chętnie, widzi pan, idę w tym samym kierunku" (no OK, mógł nie widzieć, że nadchodzę z przeciwnego, ale skrzyżowanie Zgierska - Pojezierska jest tak ustawione, że skoro stałam na przejściu w stronę Julianowskiej, to nietrudno było się domyślić, że dalej tąże Julianowską podążę. W przeciwnym razie kierowałabym się raczej nadal Zgierską, nieprawdaż).
Nabyta uprzejmość wzięła górę. Skądinąd rozkminiłam, że dla obcych jestem bardziej uprzejma niż dla bliskich dlatego, że jednak nieco mnie trapi, co ci obcy sobie o mnie pomyślą. Z bliskimi nie mam tego problemu, wiem, że nawet jeśli pomyślą źle, to i tak mnie kochają.
-Nie, dzięki - rzekłam. Przysięgam, nie powiedziałam tego z wdzięcznością.
-A dlaczego? - spytało oblicze.
Zdębiałam z lekka. Jak to, dlaczego. Wracam do domu po ośmiu godzinach pracy (no, jakichś sześciu, bo reszta to było latanie na fajkę, plotkowanie z Pablem, dłubanie sekcyjnej stronki i gadanie z Miau przez komórkę), mam świeżo nabyte na statojlu sewendejsy, jestem głodna jak piorun i marzę tylko o tym, by odpalić kompa, usiąść i zjeść, w mniej więcej tej kolejności. A ten się pyta, dlaczego. Jak może tego nie wiedzieć!
-Bo nie! - streściłam. I machnęłam ręką, odpędzając go, bo stał na przejściu i mi przeszkadzał:-Niech pan już jedzie.
W sumie drobiazg, ale skąd się tacy biorą?

Brak komentarzy: