5.12.07

Ostatni dzień laby

W przeciwieństwie do przedostatniego, urozmaiconego lataniną do wypęku, nadzwyczaj spokojny, poświęcony forumowym wspominkom i wreszcie trochę sprawom osobistym. Wypróbowałam też fantastyczną krągłą szczotę w połączeniu z nowiuśką suszarką - mierne efekty tych prób składam na karb braku wprawy.
Wiedźmina na troszkę odłożyłam, po tym, jak mi się przyśniło, że łódzką ulicę Warszawską przemianowano na ulicę Geralta z Rivii, a ul. Deczyńskiego na ul. Berengara (postaci z gry, też zresztą wiedźmina).


Dziś sobie jeszcze zagram, mam bardzo sympatyczny quest z południcami do przejścia. W ogóle, całą grę warto odpalić dla czwartego rozdziału - jest sielankowy i prześliczny graficznie. No i mam mahamskiego sihilla :D
Chyba nabrałam sił. A gardło? Cóż, po skończeniu leczenia antybiotykowego, po świętach zajrzę do LIMu i dam sobie zrobić z niego wymaz - wtedy rozstrzygniemy, co z tymi migdałkami.

2 komentarze:

lavinka pisze...

Krągłą szczotę z suszarką używa się po natarciu końcówek włosów pianką do włosów (najlepiej seledynową welli, bo nie skleja włosów). Dopiero wtedy są efekty :)
lavinka_doświadczona_w_kręceniu_czego_się_da_na_co_się_da
;)

Szprota pisze...

O widzisz. A piankę (złudzeniek) mam :)