13.4.08

Pokłosie sabatu

Sabat jak niedziela u mieszczańskiej rodzinki: hipermarket (konkretnie Żabka ze sprzedawczynią nawołującą niegdyś do nieeskalowania konfliktu), park (Młody wykonywał narzędzia australopiteka) i kościół (obeszłyśmy go dookoła).
W parku obejrzane i poniekąd docenione zostały: muszla koncertowa - uświetniona brawurowym wykonaniem przez Borysa historyjki o bodaj dwóch robocikach lego, które spotkało nieszczęście;



Cyganka, na której aplauz wzbudziła samotna pompa



i osobliwość architektoniczna będąca skrzyżowaniem remizowej tancbudy, studenckiej chatki w górach i koszmaru;



oraz bijące nie wiadomo kogo źródełko otoczone cuchnącymi bagnami rozpaczy.



Wystąpiły również wiewiórki. One często, jak się okazuje, występują.



Autorką zdjęć jest Miau, serdeczne dzięki :)

Przypominam o sajkoteście - czekamy na odpowiedź jeszcze przynajmniej jednej osoby. Już teraz mogę powiedzieć, że Miau jest bliżej rozwiązania i jest to zgoła niepokojące.

4 komentarze:

Miau pisze...

Było jeszcze naturalne vibratto, które ma Grażyna Szapołowska oraz BauNet, o: http://www.baunet.pl/maszyna.php?id=26090
Było też o zamykaniu gardła przy samogłoskach i o mówieniu z przepony. Bardzo dziękuję za sabat, domagam się powtórzenia. Może być w innym parku.
;)

kotbert pisze...

Był też kwiatek nad czołem. Niestety już mi ciachnęli net, więc nie mogę się ilustracjami pochwalić.

Szprota pisze...

Mówienie z przepony ("natęż się, jakbyś się chciała wysrać i mów" - wskazówka Szproty, która kiedyś miała całe jedne zajęcia z impostacji) prezentowała Miau.
A na zawilec nad jej czołem wcale się dziwnie ludzie nie patrzyli.

Miau pisze...

Właśnie, wcale nie dziwnie.