2.11.08

Alternatywa

Alternatywa to znaczy: albo — albo. Wie się takie rzeczy. Albo tańczyli ze mną, bo bawił ich ktoś zabłąkany ze szkolnego świata, albo mam sex-appeal jak Marlena Dietrich. Ja się naturalnie skłaniam do drugiej ewentualności. Dlaczego, pytam, się, nie?

To nie ja, to Halina Snopkiewicz i jej Słoneczniki, lektura (nie jedyna, rzecz jasna), na której wyrosłam duża, okrąglutka. Sam początek, jak dla mnie, należy do jednych z najlepszych pierwszych zdań w literaturze: "Jestem dzieckiem grzechu. To nieprawda, ale dobrze brzmi". Dalej jest różnie, pamiętnik jest z końca lat 40-tych i początku 50-tych, z całym dobrodziejstwem reformy szkolnictwa, ZMP i pisania jednak po linii, ale ogólnie lekko, zabawnie i z bardzo, bardzo sympatycznym dystansem do samej siebie w wykonaniu głównej bohaterki.
Zatem albo - albo. Albo Amerykanin Arthur, coach-surfer przybyły do BrebleBrajtów mówił do mnie najprostszą z możliwych angielszczyzną, albo jestem House'em tegoż języka, który już nigdy nie będzie dla mnie obcy. Ja się, naturalnie, skłaniam...
Och, oczywiście, że moja angielszczyzna jest średnia i rodem z amerykańskich seriali. Nadużywam zwrotu "I guess" i lecę polską składnią. Ważne jednak, że rozumiałam praktycznie wszystko i właściwie wszystko, co chciałam powiedzieć, wyartykułowałam bez większego potu, znoju i bicia w twarz. Czyli, kurna chata, normalnie daję radę :D

Ponadto: przelot nad łódzkimi cmentarzami dość bezbolesny. Nie napotkałam żadnych starych rodzinnych prukw, które by biadały nad moim stanem cywilnym czy rodzinnym (mamy nie liczę, zwłaszcza że biada stosunkowo rzadko). Potwierdziły się tylko moje przypuszczenia co do dość odległego członka rodziny, że ma problemy z alkoholem - niechcący podsłuchałyśmy z mamą rozmowę. A mówiłam pół roku temu, że jakoś dziwnie rozdygotany jest.

H., nakarmiony przez chatkowych lezie na Gorca i pewnie już na nim śpi. Pod wiatą.

Mam dobry humor, bo jeszcze jeden dzień wolnego i tydzień na popołudnie. Więc się wyśpię. Będę mieć olśniewającą cerę. Prawdopodobnie.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

No cóż, a nie prościej było go zapytać? :)

Szprota pisze...

Ale nie miałabym wtedy pretekstu do fajnego wpisu. Poza tym ja lubię zagwozdki.

Anonimowy pisze...

To speak or not to śpik... Qmam.