6.11.07

Byle nie zapeszyć

Misja: naprawa internetu zakończona powodzeniem. Winną się okazała zaśniedziała i mokra antenka, z przeproszeniem. Szkoda, że za pierwszej wizyty pan Wycoce Wyspecjalizowany Fachman od IT jakoś nie był skłonny tego stwierdzić i się człek męczył trzy tygodnie, wypaćkał limit na karcie pracowniczej, ma bpw i jedzie na jakieś karcie taktaka, by w ogóle mieć kontakt ze światem. Chociaż nie wiem, po co, spadł dziś pierwszy, mokry śnieg i światu bynajmniej urody nie dodał. Może by go, ten świat znaczy, zaspamować esemesami? :>

Misja: naprawa P800i zakończona powodzeniem. Winną się okazałam być ja, namięszałam solidnie, pan na Nowomiejskiej 6 się mocno namęczył nad telefonem. Ale skłonił do działania. I działa, i mi ślicznie klika pod palcem. A ja już wiem, żeby najpierw grzecznie spytać Breblebrox, czy się co na ten telefon nada zanim zacznę w nim grzebać.

A teraz mogę wreszcie usiąść, ponadrabiać zaległości na forach, wrzucić szprotokół i zggagę, po czem odpalić Wiedźmina.
Jednym słowem: jest ciut lepiej :)

zdjęcie z portalu http://www.thewitcher.com/community

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Uj antenka? W życiu bym na to nie wpadłą :)

Szprota pisze...

Ja też :D Inaczej bym się tak długo nie mordowała z tym dziadostwem.