12.4.09

Dziwny pęd

Dwie spośród, umówmy się, że znajomych osób wstawiło sobie w opisy jakieś pseudorefleksje, że świętujemy śmierć głosiciela miłości. Mało się znam, bom ateistka i na religię chodziłam tylko w podstawówce, ale zawsze mi się wydawało, że w Wielkanocy chodziło raczej o jego zmartwychwstanie, a przy okazji o odradzające się życie i jakże nadal popularną ideę miłości, co zwycięża nawet śmierć.

Czas wolny mam nieco zepsuty tym, że tuż przed wyjściem z pracy w piątek Miniek odkrył, że poważnie przekroczyłam limit na telefonie służbowym i natrzaskałam ponad 420 zł. Unbelievable. Owszem, zdarzyły mi się ze dwie długie rozmowy z Miau, ale wszak w wakacje na urlopie omal codziennie gadałyśmy po kilkadziesiąt minut i mieściłam się w tych trzech i pół stówach. We wtorek zarządzę śledztwo, bo coś mi mówi, że coś się zwaliło. Albo system, albo mój telefon. Osobiście mam nadzieję raczej na telefon, uwielbiam moje w850i, ale chce mi się już nowego, bo ten ma ponad dwa lata. Oczywiście najchętniej G1. Ostatecznie może być w595.

Nic to. Jest słonecznie, dość ciepło, a przede mną jeszcze dwa dni spania do 11:00.

3 komentarze:

Miau pisze...

Dzwoniłaś do mnie na erę, nie play, więc obstawiam raczej coś sknocone w sieci lub telefonie.

czy wydra wygra? pisze...

Też myślałam, że będę spała do 11, ale to jest takie proste przestawić organizm tak na hop siup, jak się codziennie o 6 wstaje.

Szprota pisze...

Miau: wiem, że na erę. Podkręciło to rachunek o kilkadziesiąt złotych, ale bliżej 50, niż stu.
Wydro: ja jestem sowa, bez problemu się przestawiam na 11:00. Za to z powrotem na 7:15, oj boli.