14.8.08

Jestem freja (nie mylić z fleją :P)

W niedzielę na allegro wypatrzyłam Freyę Phoebe w kolorze czarnym oraz w dobrym stanie.


Wisiała w cenie 60 zł bodajże, co jak na tę markę jest niedrogo, gdyż wyprzedażowa cena Freyi to najczęściej około 25-30 funtów. Uznałam, że warto zaryzykować, chociażby dla sprawdzenia, czy węższe fiszbiny niż w Panache zdadzą u mnie egzamin (inferno jest noszone do głębokich dekoltów, ale fiszbiny kończą mi się omal na plecach i nie jest to wyłącznie kwestia przydużych mich). Ustawiłam zatem snajpera na 75 zł, bardziej dla uspokojenia sumienia, że próbowałam wygrać aukcję, niż dla samej wygranej, gdyż mój rozmiar jest nie tak znów częsty i cena poniżej 80 zł jest warta gry. Po czym poszłam spotkać się z Kotbert do Manufaktury.
W Manu leciutko zaszalałam, w superfarmie nabywając niezbędne kosmetyki do pielęgnacji pryszczatego pyska, okazyjnie krem dla mamy oraz "Zimistrza" Pratchetta tudzież czyniąc krzywdę sylwetce pchając w nią gigantyczne lody i znakomite frappe. Po nader udanym spotkaniu udało mi się jeszcze zapożyczyć w Żabce na 2,20 na pieczywo ciemne ziarniste i odebrać mejla z gratulacjami z powodu wygranej aukcji.
Wczoraj, wysłany priorytetem, staniczek został zaawizowany i odebrany. Co ciekawe, w paczce odnalazłam także zadziwiająco dobre stringi :D No i czarownice świadkami, że utrafiłam w rozmiar, typ, kształt i całą resztę - leży jak na mnie szyty!

Wczoraj sabat. Pojawiła się Keltoi, zadawszy szyku waniliowymi wianuszkami i opowieściami z sal operacyjnych, nie było za to tyrającej do późna Mag.gie. Miau popadła znów w szał dobroczynności i uszczęśliwiła nas koszulkami radia Eska, jak również smyczkami sławiącymi tę radiostację Wypaliłam także krocie płyt z wielce pożądanym czwartym sezonem pewnego niezbyt domowego lekarza - tu ukłon w stronę Hejtreda, który zasilił moje aktywa dziesięcioma płytami dvd.
Aktualnie pławię się w poczuciu rozpoczęcia długiego, czterodniowego weekendu. Ostatnich osiem odcinków czwartego sezonu chomikuję na deser. I mogę się wreszcie wyspać. I mam jeszcze jakąś książkę z cieniem w tytule i 1408 do obejrzenia. Jest omal pięknie :D

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Chwilunia! Miau też miała opowieści z sal, nie operacyjnych coprawda, ale mnie Jej śmieszyły bardziej niż moje... XD