Sabat, w prostych, a jakże przepojonych głębokim humanitaryzmem słowach, opisała Miau. Ja mogę tylko dodać, że gdy przyjechała do mnie ze sporych rozmiarów torbą podróżną, przez pierwszą chwilę przemknęła mi myśl "o kurde, wprowadza się", przez drugą "ale w niebieskim pokoju niesprzątnięte!", a w trzeciej rozwiała moje wątpliwości oświadczając, że się wprowadza, a Borys wybrał tatusia. Było to wystarczająco nieprawdopodobne, bym się odprężyła.
Generalnie bardzo przemiło, mimo braku Mag.gie i mojego - mam wrażenie, że silnie rzucającego się w oczy - zmęczenia. No i się obłowiłam bonusowo w kocyk koloru morelowego, co do którego zachodzi podejrzenie, że jednak jest swetrem, że o innych rzeczach, już w normalnych kolorach i fasonach nie budzących wątpliwości co do przeznaczenia nie wspomnę.
Muszę również wspomnieć, że Kotangens bardzo kocha Breble i chyba chce z nią zamieszkać. Breble, może się skusisz...?
Dziś dzień lenia. Maksymalnego, ze spaniem do 11:00 i miłą drzemką poobiednią. Na jutro ICM zapowiada niezłą pogodę, więc chyba z Maksymem się gdzieś wybiorę. Anyone else?
update
Pospieszyłam się z publikacją posta, a chciałam się jeszcze podzielić zachwytem nad knajpką Improwizacja Jazz Lounge. Kilka pomieszczeń i szalenie ciekawa mieszanka jazzu w muzyce oraz zdjęć ze studia Wspin, znakomicie zresztą wyeksponowanych. Może byśmy kiedyś zrobili klasyczne namiestne szprotkanie tamże właśnie? (rowery byłoby gdzie wstawić).
8 komentarzy:
Ja najwyżej miejsce biegnące mogłabym zająć, bo mój ciągle bezimienny rower przebywa na wygnaniu. A szkoda.
wstyd, droga Joubert :P
MAsz rację. Powinnam go nazwać :]
Bezwzględnie. I jakoś złowieszczo go nazwij.
Pedały Szatana. Czy to by była podwójna obraza? ;p
zważywszy podwójność pedałów...
A ta cała Improwizacja to gdzie właściwie?
Aha, NIE NAZWĘ mojego ślicznego roweru Pedałami Szatana!
Na Stefanowskiego 17
Prześlij komentarz