Więc muszę nieco mniej rozstawiać klientów po kątach i jak się czegoś nie da zrobić, to nie pisać im, że bezwzględnie się nie da i ciskać paragrafem z odpowiedniego regulaminu, tylko z żalem powiadomić, że niestety się nie da.
Wykonalne.
Schnę tymczasem pachnąc szamponem, autobus 14:09 (wczoraj nie przyjechał z okazji pogrzebu lotnika z CASY). Muszę jeszcze wymyć kubek na kawę i spożyć jakiś posiłek.
Plan na weekend: w sobotę sabat (Kotbert, Miau, Mag.gie, Breble, do was mówię :P). W niedzielę ujeżdżanie i czczenie Maksyma w wykonaniu Babskiego Koła Pedałującego z Rodzynkiem.
10 komentarzy:
Dżizas, gdzie nie zajrzę, ktoś mnie wywołuje do tablicy.
jesteś znaczy się popularna.
To oczywiste, że ja będę. Miotełkę już dziś wyjmę z szafy, odkurzę po ostatnim sabacie i przylecę.
Kotbert- Ty VIPie!:D
Poczekaj Miau, zaraz napiszę notkę u siebie na blogu, wywołam Cię do tablicy (i Szprotę oczywiście też) i będzie równowaga. Tylko jeszcze nie wiem, a propos czego się do Was przyczepię.
Wspomnij coś o atrakcyjnych szatynkach, a same się poczujemy wywołane :-P
Tak, to ja. Jutro będę dobylegdział, więc wracając oczywiście zajrzę na sabat :p
Naprawdę nie ma za co, ależ dajcie już spokój, no! :p
PS. Allemansrätten - podoba mi się to słowo :)
dla tych, co tak jak ja musieliby góglać
misie też podoba. A na sabaty jedynym mężczyzną, który ma wstęp, jest Kotangens.
Przecież mówiłem, że nie ma za co :p
I Potomek. Prawda, pisałeś, ale ja przed obiadem jestem w bojowym nastroju zawsze.
Prześlij komentarz