Co weekend nie mogłabym się tak bawić, ale raz na jakiś czas bardzo chętnie. Był moment, że Keltoi robiła malinki prawie wszystkim przy stoliku, był moment, że chodziłam z dychą za stanikiem, był moment, że wkręcaliśmy z jej exem chłopaków, którzy się przysiedli do naszego stolika, ze jesteśmy małżeństwem i oni to łyknęli, co doprowadziło do dyskusji na temat strategii zarządzania miastami w Polsce na tle Wrocławia.
Był też Aard, lekko sfochany na to, że nie zaczekałam na niego z wręczaniem prezentu (bo się nań składaliśmy together - jeszcze raz przepraszam, dopadło mnie jakieś paranoiczne przeświadczenie, że Cię jednak nie będzie, drogi Aardzie). Keltoi zaczęła namawiać go na trójkąt i szybko się zwinął, mętnie coś tłumacząc o zmęczeniu po jeździe w śnieżycy.
A potem przy barze w Ironie pojawił się Porucznik Borewicz i wyjawił, że siedzą z urodzinową Tulką na pięterku, goście właściwie już poszli, więc tym bardziej zapraszają. Tośmy z Keltoi, Tomaszem (tym jej exem) i Margo poszli na górę.
Dziewczyny zaległy na fotelu i się czuliły, Tomasz robił za lokaja, a Porucznikowi załączył się tryb Patricka Swayze i potańczyliśmy. Pogadałam z Tulką i jej kuzynostwem z Wejherowa, z którego żeńska część w przyjemny sposób przypominała Avril Lavigne.
It's good to be me! :D
Był też Aard, lekko sfochany na to, że nie zaczekałam na niego z wręczaniem prezentu (bo się nań składaliśmy together - jeszcze raz przepraszam, dopadło mnie jakieś paranoiczne przeświadczenie, że Cię jednak nie będzie, drogi Aardzie). Keltoi zaczęła namawiać go na trójkąt i szybko się zwinął, mętnie coś tłumacząc o zmęczeniu po jeździe w śnieżycy.
A potem przy barze w Ironie pojawił się Porucznik Borewicz i wyjawił, że siedzą z urodzinową Tulką na pięterku, goście właściwie już poszli, więc tym bardziej zapraszają. Tośmy z Keltoi, Tomaszem (tym jej exem) i Margo poszli na górę.
Dziewczyny zaległy na fotelu i się czuliły, Tomasz robił za lokaja, a Porucznikowi załączył się tryb Patricka Swayze i potańczyliśmy. Pogadałam z Tulką i jej kuzynostwem z Wejherowa, z którego żeńska część w przyjemny sposób przypominała Avril Lavigne.
It's good to be me! :D
6 komentarzy:
... i chciałabym zauważyć, że to już drugi raz, jak się Aardzik głupio wykręcał! XD
Za trzy +/- tygodnie - parapetówka... *zyg-zyg-zyg* ;)
Ja się mało znam na tym, co Aard lubi, ale stawiam diamenty przeciw pustym orzechom, że trójkąty chyba nie bardzo :P
Do trzech razy sztuka ;-P
A trójkąty to domena matematyków, o bardziej skomplikowanych figurach nie wspominając (np. kultowym siedemnastokącie foremnym).
przecież Aard ma w domu wiele trójkątów. więc chyba jednak lubi....
Zastrzegłam się, że mało się znam ;p
Faktem jest, że ostatnio powoli robię się specjalistą od trygonometrii. Niestety (?) to tylko dlatego, że każda rama rowerowa składa się z dwóch :p
Prześlij komentarz