Nienawidzę tego momentu, gdy splendid isolation zmienia się w disgusting alienation. I niepotrzebnie go sobie zafundowałam.
Nie, właśnie potrzebnie. Drugi raz nie wrąbię się w sytuację wyjazdu integracyjnego bez ludzi, których dobrze znam i lubię (dwa wyjątki pod postacią Mińka i Ewuni to za mało).
Za to w pracy jakby, odpukać, nie najgorzej. Maj zakończyłam z normą na mocne A. Do tego objawił się mój talent, który roboczo określono jako zdolność do wynajdywania wałków.
Jeden z nich to połączenia spod numerów +88 213 ** ****. Trafiła mi się reklamacja z długim połączeniem na ten numer, którą chciałam rozpatrzeć przyjazną polityką (kwota była rzędu półtorej mojej pensji). Zaczęłam drążyć i wynalazłam, że numery spod tych zakresów dzwonią losowo na telefony komórkowe. Zasada jest prosta: wspomniany numer puszcza sygnał, niezorientowany użytkownik oddzwania, wbijając się na serwis typu randkowego. Połączenie, przeciwnie do polskich numerów premium, nie jest rozłączane automatycznie, więc zyski są duże, dzielone przez operatora użytkownika i właściciela numerów z tych zakresów (według ostatnich ustaleń był to włoski operator satelitarny Intermatica). A połączenia są drogie, mój abonent zapłacił blisko 9 zł za minutę. Błędu po stronie sieci nie ma, ale praktyka stosowana przez owego włoskiego operatora, "missed call scam", nie jest uczciwa.
Nie wiem, na ile się do tego przyczyniłam, ale kilka dni temu moja rodzima sieć zablokowała abonentom i użytkownikom połączenia na numery ze wspomnianego zakresu.
A wczoraj się dopatrzyłam, że jest wałek z aktualizacją oprogramowania G1, ale to już drobiazg, do skorygowania przez IT.
Oraz niechcący narobiłam rabanu przy podejrzeniu nadużycia, wskutek czego Miniek opierdolił kogoś, kto jednak zrobił dobrze. No nic, ja będę wiedzieć, że moja pożal się boru detektywistyczna żyłka nie zawsze oznacza nieomylną intuicję, a Michał się nauczy, by aż tak mi nie ufać. Przynajmniej nie w pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz