1.5.09
Dobry koncert rockowy
poznaje się po tym, że uczestnik koncertu nazajutrz ma:
1. Zdarte gardło i skrzypi jak nienaoliwione drzwi
2. Zakwasy w karku i łydkach: w karku od moshowania (in. trząchania makówą), w łydkach od ciężaru glanów
3. W uszach odgłos hamującego pociągu od decybeli
4. Opcjonalnie kaca (może być po papierosach)
5. Fryzurę w stylu "piorun strzelił w rabarbar" ze względu na kurz i pot.
Koncert Kazika Na Żywo zaliczam do całkiem udanych ze względu na wystąpienie punktów 1,3 i 5. Punkt dwa nie wystąpił ze względu na brak włosów do trząchania i brak aury sprzyjającej glanom, zaś punkt cztery ze względu na to, że w tłumie jednakowoż nie palę.
Po koncercie dostąpiłam zaszczytu postania chwilę obok Litzy. Wprawdzie z dawnego składu Acids największą miłością darzę Ślimaka, ale i tak poczułam się jak za dawnych lat: rany boskie, oddychałam jego (czystym) powietrzem!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz