Od czasu do czasu przeglądając folder "Moje video" stoję w obliczu konieczności odpowiedzi na pytanie "Kiedy ja to, do cholery, zassałam?". Otóż względem filmu "Hogfather" niestety nie jestem w stanie udzielić odpowiedzi. Z daty zapisu pliku wynika, że zrobiłam to w długi majowy weekend, ale przysięgam, nie mam pojęcia, kiedy wykonałam ten klik.
Weekend poświęciłam słodkiemu nieróbstwu jako że wkrótce zaczynają się intensywne dni z przyjazdem Bimbo, zlotem analizatorni Sierżant und Saper oraz wyprawą do Torunia. Zatem nadszedł moment, w którym postanowiłam przejrzeć zgromadzone aktywa elektroniczne i odpaliłam "Wiedźmikołaja".
Ekranizacja udana i będę się upierać dzielić się nią z każdym, kto wyrazi choć umiarkowane zainteresowanie. Są pratchettowskie smaczki, włącznie z Hexem z napisem "anthill inside", cudny epizod z Nobbym, który naprawdę wyglądał, jakby musiał nosić zaświadczenie o tym, że przynależy do gatunku ludzkiego, standardowo fantastyczny Śmierć i generalnie znakomicie oddany Niewidoczny Uniwersytet. Dobra robota, porównywalna poziomem do Koloru Magii - udało się zachować wdzięk i sznyt językowego humoru Pratchetta, nadając postaciom twarze.
Po tej orgii sięgnęłam po "Going Postal" (zachowuję oryginalne tytuły, gdyż i w jednym i w drugim przypadku tłumaczenie nie oddaje uroku oryginału). Z tą pozycją jest tak, że niestety główny bohater nie budzi mojej spontanicznej sympatii. Podobnie zresztą jest z Rincewindem, tchórzem i leniem przebrzydłym. Tu trzeba oddać twórcom filmu, że udało im się osiągnąć podobne - filmowy Moist też mnie irytował. A cóż za cwaniak i paskudny farciarz, takim nie powinno się nic udawać! Tym samym świetna kreacja aktorska, Moist był przekonujący.
Bardzo udanie dopowiedziane zostały inne postaci. Adora z palcatem wygląda tak, że można uwierzyć w emocje Moista wobec niej (wymagające wszak wzięcia zimnego prysznica), pan Pompa, mimo że gumowy nieco, tchnął w golema własne życie, Vetinari i Gilt wprost znakomici. No i absolutnie cudowne postaci epizodyczne, w tym budząca dreszcze Angua i totalny radosny zakwik sprzedawca szpilek o imieniu Dave.
A jeszcze będzie "Równoumagicznienie"! :D
1 komentarz:
Chyba jeszcze nie dojrzałam do filmów. Nie lubię sobie psuć obrazu przed czytaniem a potem po czytaniu :)
Prześlij komentarz