28.9.09

Bella zwana Brendy

Od tygodnia u rodziców mieszka nowa psica, bokserka, której z początku dałam imię Bella, ale po krótkich pertraktacjach zmieniliśmy jej imię na Brenda tudzież Brendy (ze względu na koniakowy kolor prążków).
Sunia ma około 7 tygodni i póki co jest słodką maskotką o ząbkach jak szpilki. Ma chude łapska na wyrost, komiczny szczurzy ogonek, zmarszczone czółko i aksamitne uszy. And the old bitch and butch, Szpro, has fallen in love with her. Po maksi.


Poniżej foto. Stwierdzam z przykrością, że jej wdzięku jednakowoż nigdy nie osiągnę!

15 komentarzy:

Unknown pisze...

Śliczna! Tylko nie obcinajcie jej ogona, pliz! Boksery byłyby takie ładne z ogonami...

lea pisze...

OD kiedy Dwóch tak dobrze zna się na psach?

i co na nowego "współlokatora" koty?

Unknown pisze...

Dwóch bardzo lubi psy, więc siłą rzeczy (a to jedna z większych sił wszechświata) nieco się na nich znają ;)

lea pisze...

czy skoro jest Was dwóch to planujecie mieć dwa psy?

Szprota pisze...

Dwóch: ależ po moim trupie. To nie jest pies wystawowy, by spełniać jakieś tam, imho idiotyczne, normy. Będzie miała szczurzy ogonek :) Rodzice są w tym zgodni. BTW czuj się zaproszony na jej wygłaskanie, jak tylko będziesz mieć czas.
Lea: Brenda mieszka u rodziców, więc chwilowo nie doszło do konfrontacji. Zamierzam dopuścić do niej, gdy sunia będzie większa od kotów. Wiem, co mówię, widziałam Kotę w akcji. Wprawdzie wtedy miała młode...

veloman pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Unknown pisze...

Lea, raczej "Psy 2" :p
Szpro: się czujemy. A czy już ślini głaskającego?

Szprota pisze...

Dwóch: raczej póki co podgryza ;]

Unknown pisze...

Takie lubimy najbardziej! :)

Szprota pisze...

Hehe. W takim razie miej czas i daj mi znać :)

Unknown pisze...

Byliśmy, pogłaskaliśmy, obłaskawiliśmy. Słodyczstwo! ;)

lea pisze...

Wyście Dwóch Poskramiacze dzikich bestyj?
pająki za szafą tez poskramiacie?

Dwóch_mężczyzn z nielogu (?) pisze...

Bynajmniej! (brrrr!)

Szprota pisze...

Natomiast ja z pająkami żyję we względnej zgodzie. Nie przebiję wprawdzie Kotbert, która kiedyś w Gdyni na skradającego się do nas pająka tupała, a widząc brak efektów postanowiła go kopnąć w jedną z wielu nóg...
(pająk przeżył, deszczu nazajutrz nie było :P)

lea pisze...

Z pająkami w zgodzie żyje mój brat, który latem dezorientował muchy przy pomocy rakietki do badmintona i lekko ogłuszone wrzucał na pajęczynę uwitą w rogu balkonu.