4.1.08

Zima to klęska

A uczucie zimna powinno być jednostką chorobową podlegającą leczeniu, oczywiście po wyczerpaniu takich środków jak gorąca kąpiel i herbata. Nikt, kto nie ma okazji spędzać kilku godzin dziennie w pomieszczeniu o temperaturze poniżej 15 stopni Celsjusza, nie wie, co to men's world i prawdziwe zimno. I jak to zimno męczy, napina ochronnie ciało, grabieje dłonie, mrozi nos.


Proponuję kliknąć, by powiększyć - tak to wygląda na poważnej mapie pogody - ta niebieska linia na pierwszym wykresie to temperatura odczuwalna z uwzględnieniem wilgotności i wiatru (diagram pobrany z icm.edu.pl)

Wystawiłam się na ten ziąb dziś dwukrotnie (kilkuminutowych wyskoków w czasie pracy na faję nie liczę, bo to nawet nie zdążyłam zmarznąć); poranny autobus był oczywiście nieogrzewany - ale na co ja narzekam! Wczoraj był równie przewiewny, a jeszcze prószył w nim śnieg - ale był! A pracowi ludkowie z Retkini drałowali dziś pół drogi z buta, bo pewnie znowu jakiś zdezelowany ikarus wypadł z trasy... Nie, no, jasne, super, że za te 2,40 coś mnie powiozło przez te 6km, ale ogrzewanie w mpk to naprawdę nie jest burżuazyjny przesąd. Konkurencji, konkurencji tej firmie trzeba, ot co.
Czy naprawdę można zatem mieć mi za złe, że dziś marzyłam tylko o tym, by zjeść co ciepłego, rozgrzać się wreszcie ciut i już nigdzie nie chodzić?
Widocznie można.
Jeśli tak dalej pójdzie, to pod tym jednym względem nie będzie lepiej. I nie, nie jest mi wszystko jedno. Wiem, że znowu piszę skrótami myślowymi, ale zanadto mnie gnębi, by zmilczeć, a znów nie mnie jednej sprawa dotyczy. Sapienti sat.

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Solidaryzuję się. Ten post jak i wszystko dziś piszę w rękawiczkach. Temperaturę +20 mam w odległości 10cm od kaloryfera (jednego na cały dom a własciwie pół domu-21 żeberek) Do metra wysokości nie wieje. Powyżej wieje dwa metry od okna. Dziś pracowałam w sumie moze 4h. Komputer mam przy oknie w części m. bez kaloryfera. Nie dałam rady wysiedzieć dłuzej. Nawet dwa swetry nic nie dały.. koło 19 tej miałam moment załamania i siedziałam w kucki przyklejona do kaloryfera raz jednym bokiem a raz drugim... Chyba się rzucę i wymienię okna na wiosnę.... choć za pewne ich cena odwiedzie mnie od tego pomysłu dość prędko. 5,5 m szer. na 1,5 wys. wielgachnego okna z takimż parapetem to jednak spory wydatek. Oby do niedzieli... moja wieczorna migrena najpierw zatokowa a teraz skroniowa zwiastuje dramatyczną zmianę pogody... najpewniej od jutra co zresztą chyba nawet widać na Twym wykresie.

Szprota pisze...

Ja mam okna nowe, ale za to instalację grzewczą omal przedwojenną (a na pewno sprzed wojny polsko-jaruzelskiej). No i po prostu te biedniutkie rureńki nie dają rady nagrzać ponad 80 m kw.
Ach, więc ten dzisiejszy ból łba to zmiana pogody? No w sumie dobrze, że się ociepla. Jak mogło być mi kiedyś za ciepło?!

Darth Sida pisze...

U mnie nie ma wody. M.in. w rurach. Cóż, za to pozdrawiam bardzo gorąco.

PS [to New Anthem air:]

I'm trying to break the ice
Understand where water's gone
It's ten minus and a half
Looking for bus uncome
I had to learn somecar
As I was getting more frozen
It's hard standing cool

Our winternation
Alaskanation
Have we big gloves?
Cryo-emergency
Real hibernity
We're running out of warm piping
Where is our Spring?

Anonimowy pisze...

U nas też jakby niedogrzane. Więc od nieodwołalnej decyzji o wymianie okien powstrzymuje nas już tylko fakt, że nie mamy podzielników ciepła i że wymieniając okna dofinansowujemy sąsiadów zamiast siebie. Ale i ten argument może ulec wobec presji mrozu :p

Szprota pisze...

Cruaszku, hymn pierwsza klasa - Aardzie, trza nam go wkuć na memorkę i zaryczeć kolektywnie, co ty na to?
Aardzie, na moim przykładzie widać, że okna to istotnie nie wszystko. Chałupa musi być docieplona i instalacja grzewcza musi być nowoczesna, inaczej te kilodżule naparzają w kosmos miast dawać sensowną temperaturę. Ale u was jest zdecydowanie znośniej niż u mnie :)

Anonimowy pisze...

O, znowu wieje. Szczęście,że wzdłuż bloku.... ale dziś byłam mądrzejsza i siedząc przy oknie założyłam czapkę :) Ale łapy to mi znowu zmarzły... a mam deadline w poniedziałek.... grrr... a nawet nie dobrnęłam do połowy....

kotbert pisze...

Ja spędziłam 4 dni na inwentaryzacjach w rozmaitych magazynach, zlokalizowanych w Łodzi, tudzież w pizdu. Więc proszę mi tu nie mówić o mrozie :p

Szprota pisze...

Dobra, już nie będę.