18.4.10

Kwietniowe dni

...będą mi pachnieć Black XS, słodko-pieprzowo i dość mocno, brzmieć "Watch Out" Chrisa Cornella (stał się ofiarą mojego aktualnego celebrity crush'u), czuć sztywnymi od żelu coraz dłuższymi włosami i wyglądać, jak od kilku miesięcy, głównie w fiolecie.

O żałobie nie wypowiadam się, nadmienię tylko, że dla mnie był to generalnie czarny tydzień, bo prócz pasażerów Tupolewa zmarł w tych dniach Malcolm McLaren i Peter Steele, więc zdecydowanie mam dość śmierci osób, o których się myśli jak służąca u Kossaków "Ja wiem, że wszyscy umierają, ale żeby oni też...?"

Wiosna jest dość chłodna, ale dzięki temu jest wiosną w pełni, nie zaś kilkoma dniami przejściowymi między zimą a latem, jak to ostatnio bywało. Dopiero dziś się przydarzył jeden z cieplejszych dni, który uświetniłam miłym spacerkiem do kroćset i z powrotem w towarzystwie Kotbert. Marszruta nasza była zdecydowanie trasą pijanego zająca przez Julianów i Marysin. Na spacerze uwzględniono rozpłaszczonego psa, który po sfotografowaniu przez Kotbert uciekł lamentując, zadziwiającą różnorodność psich szczekań - jeden piesek zdecydowanie odchrząknął, zanim się zabrał do dzieła, zaś inny miał czkawkę - oraz interwencję straży pożarnej. Ostatnio mam ślepe szczęście do oglądania działań służb publicznych, bo w czwartek z kolei tuż przed moim zachwyconym obliczem policja pojmała niedużego, białego dresiarzyka ze znakiem drogowym w ręku (usiłował się zachowywać jakby to nie było jego, tylko tak tu leżało).
Trasa nasza wiodła między innymi po nasypie kolejowym, przy czym Kotbert zaraziła się ode mnie niewywieraniem żadnego wpływu i mimo ich stanowczych żądań żaden pociąg nie przejechał. Z takiegoż to miejsca widokowego oglądałyśmy dzielnych strażaków, którzy nie szczędzili trudu w gaszeniu podpalonych traw i nawet przez chwilę miałyśmy zamiar brawurowo zbiec po nasypie i pogratulować panom udanej akcji. Pomysł zarzuciłyśmy w obliczu braku czirliderskich pomponów, bez których, uznałyśmy, nie wyglądałybyśmy wiarygodnie.
Zahaczyłyśmy również o stację Radegast, które to miejsce mnie nieodmiennie fascynuje. Złożyłam zatem obietnicę odbycia mhrocznego spacerku w tamtą okolicę po zmierzchu i nawet pozyskałam deklarację, że będę mieć towarzystwo (!).

Ponadto z dumą obwieszczam, że nabyłam bilety na Open'er, na 3.07 - będą bowiem grać Skunk Anansie (i Gorillaz).

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ja się zastanawiam jak się udaje sterty tabliczek i znaków drogowych niepostrzeżenie gromadzić w akademikach, tak, że nikt nigdy nikogo za rękę nie złapał.

Darth Sida pisze...

Peter Steele?!

Szpro, nie powinno się strzelać do puszczyków, ale nie wódź mojej buzuki-bazuki na pokuszenie. Hf.

Szprota pisze...

Cruachu, ależ będę!