Poszłam spać o 3:00 wstawszy o ósmej. Wciąga, naprawdę wciąga.
W pracy przez chwilę trochę nieprzyjemności - jedna "zgrzewa" w monitoringu, jedna koleżanka miała na mnie focha. Ale błędy są po to, by się na nich uczyć, i to się tyczy zarówno zgrzewy, jak koleżanki.
Cudowny upał. Jeśli się nie spsuje, w niedzielę knuję jakąś wyciekę rowerową. Póki co z Keltojem i Kotbertem.
Tymczasem za Panache Inferno zwracają mi kasę. Dziś zamówiłam drugie, już w opcji za potwierdzeniem odbioru i nie będę już nigdy brała nierejestrowanych przesyłek, skoro mi dwie zaginęły.
2 komentarze:
Co do House'a - mam to samo od piątku.
Wczoraj oglądałam tylko do 2 w nocy.
Ja tylko do pierwszej, ale tylko dlatego, ze odezwał się we mnie glos rozsądku mówiący "wstajesz o piatej".
Prześlij komentarz